
Ministerstwo Sportu i Turystyki we współpracy z Polską Fundacją Narodową, dzięki środkom ze spółek skarbu państwa, wkrótce uruchomi nowy program o roboczej nazwie „Team 100”. Opowiada o tym w „Przeglądzie Sportowym” minister Witold Bańka. Poniżej fragmenty tego wywiadu, który przeprowadził Michał Pol.
Na jakie sumy mogą liczyć zawodnicy, którzy zakwalifikują się do programu „Team 100” i jak będzie on funkcjonował?
Z dyscyplin indywidualnych zostanie wyselekcjonowanych stu utalentowanych zawodników o największym potencjale, w wieku 18-23 lata, czyli juniorów starszych i młodzieżowców, którym oprócz szkolenia związkowego zostanie zapewniona dodatkowa, indywidualna ścieżka finansowania. Nie jest to program dla najlepszych, utytułowanych zawodników jak Anita Włodarczyk czy Piotr Małachowski, bo oni mają już zapewnione odpowiednie finansowanie przygotowań. Mówimy o zawodnikach aspirujących do medali, takich którzy staną się naszą sportową elitą w perspektywie najbliższych lat. Dokładne kwoty jeszcze określimy, ale będzie to około 40 tysięcy złotych rocznie. (…) Pieniądze trafią do nich bez pośrednictwa związku dzięki spółkom skarbu państwa, które pomogą utalentowanej młodzieży w ramach Kodeksu Dobrych Praktyk Sponsoringowych. Nauczymy sportowców efektywnego inwestowania we własną karierę.
Zawodników jakich dyscyplin obejmie ten program i kto będzie dokonywał selekcji”Grupę wyodrębni specjalnie do tego powołany zespół metodyczno-szkoleniowy przy Ministerstwie Sportu i Turystyki. Programem zostaną objęci sportowcy uprawiający dyscypliny olimpijskie, ponieważ jest to projekt medalowy. Ma on pomóc zawodnikom dołączyć do sportowej elity w perspektywie najbliższych lat, zimowych i letnich igrzysk olimpijskich. Sponsorem programu jest Polska Fundacja Narodowa, która traktuje go jako element promocji wizerunku Polski. (…)
Czy pominięcie związków sportowych przy programie „Team 100” wynika z braku zaufania ministerstwa do nich?
Przede wszystkim chcemy sprawdzić skuteczność modelu, który eliminuje zbędnych pośredników w dystrybucji środków sponsorskich. Z doświadczenia wiemy, że spora część z nich bywa przez związki wydatkowana nie tak, jakbyśmy chcieli. Wychodzimy z założenia, że skoro już udało nam się pozyskać dodatkowe pieniądze ze spółek skarbu państwa, to musimy mieć pewność, że zostaną wydane na sport. Obawiam się, że gdyby ten projekt miał przechodzić przez związki sportowe, to ze środków skorzystałoby znacznie mniej zawodników. Spora część związków sportowych funkcjonuje źle, co nie ukrywam jest moim wielkim rozczarowaniem. (…)
Działalność których związków najbardziej pana martwi?
Choćby tenisowego, którego władze zaprzepaszczają szanse na rozwój dyscypliny. Gospodarowanie środkami przez ten związek pozostawia wiele do życzenia. PZT wciąż nie zwrócił blisko 260 tys. zł dotacji za rok 2015. Napięć nie brakuje w łucznictwie i zapasach. W judo walne zgromadzenie delegatów nie udzieliło absolutorium ustępującemu zarządowi. W tenisie stołowym odwołano właśnie prezesa, a w środowisku trwa konflikt. Z kolei w związku jeździeckim prezes ustąpił po zaledwie miesiącu urzędowania. Niektórzy twierdzą, że największy problem polskiego sportu to brak pieniędzy, a tymczasem Polski Związek Piłki Siatkowej zwrócił do budżetu ministerstwa ponad 1,3 mln zł niewykorzystanych środków za 2016 rok. Polski Związek Podnoszenia Ciężarów oddał prawie 230 tys. zł. Przykładów niewłaściwego gospodarowania środkami jest więcej. Niedawno jeden ze związków wystąpił z wnioskiem o dofinansowanie miesięcznego zgrupowania w Zjednoczonych Emiratach Arabskich dla 26 zawodników i 7 osób towarzyszących na sumę niemal 500 tys. złotych. Żeby zilustrować kuriozalność tego pomysłu, nadmienię, że ta kwota to roczny budżet na sport wyczynowy związku łyżwiarstwa figurowego! Rozumiem konieczność organizacji przygotowań do sezonu w ciepłych krajach, ale w granicach zdrowego rozsądku. (…)